Wybór narratora determinuje sposób prowadzenia całego opowiadanka. Nie będziemy bawiły się w dogłębne analizy, czym charakteryzuje się każdy rodzaj narracji. W skrócie:
a) Narrator wszechwiedzący. To taki narrator, który wie wszystko, ale należy pamiętać, żeby nie zdradził wszystkiego przedwcześnie (kto lubi spojlery, nie?). Patrzy na akcję z oddali, bez zabarwienia emocjonalnego. Powinien być bezstronnym komentatorem rozgrywających się wydarzeń.
b) Narracja trzecioosobowa personalna. Czyli śledzenie wszystkiego zza pleców wybranego bohatera. Zalecane jest, aby to główni bohaterowie byli obdarzeni czasem antenowym. [Bo co mnie obchodzą emocje i przemyślenia jakiegoś randoma, który za chwilę i tak zginie?] Należy pamiętać, że przy tej narracji jest się w perspektywie wybranej postaci, czyli obowiązują pewne ograniczenia. Ten narrator nie może wiedzieć, co myślą i czują inni bohaterowie. Może się tego domyślać, może mieć podejrzenia, ale nie może wiedzieć. Każdy bohater, który będzie występował w roli narratora, powinien być charakterystyczny i wyróżniać się. Nie powinni się zlewać!
c) Narracja drugoosobowa. Najrzadziej stosowana w prozie i nie bez przyczyny. Narrator spoufala się z czytelnikiem, podsuwając mu bardzo natarczywie obrazy. Wmawia mu, co czuł, co przeżywał, jak myślał. Oczywiście, nie zawsze taki jest zamysł tej narracji, ale kiedy odbiorca otrzymuje zdanie Czułaś zapach świeżo skoszonej trawy, może mieć wrażenie, że to do niego kierowana jest treść. Na dłuższą metę taka narracja mogłaby zmęczyć.
d) Narracja pierwszoosobowa. Już nie śledzimy biegu wydarzeń zza pleców bohatera, tylko siedzimy w jego głowie. Choć jest to jedna z najtrudniejszych do prowadzenia narracji, zauważyłyśmy, że jest bardzo popularna u aŁtoreczek. Dlaczego? Nie mamy pojęcia. Najczęstszymi błędami u aŁtoreczek są: brak naturalności (partie narracyjne powinny być zapisem bezpośredniej myśli postaci), nadmiar zaimków (przyznać się, czy ktokolwiek myśli moja kanapa albo mój brat?) i słabo pokazane emocje (to narracja wręcz stworzona do przekazywania emocji: w końcu siedzimy w głowie postaci!). Tak samo jak w narracji trzecioosobowej personalnej, autora ogranicza wiedza bohatera, którego wybrało się na narratora. Nie może on wiedzieć, co myślą i czują inne postaci.
Czy można mieszać narracje? Tak. Z wprawą. Z jakimś pomysłem. Niestety: wśród aŁtoreczek mieszanie narracji najczęściej świadczy o słabym warsztacie.
Kto tu myśli? Czy piszący myśli?
Czym jest headhopping? Przeskakiwaniem z perspektywy jednej postaci do drugiej w obrębie jednej sceny, ba! czasami nawet jednego akapitu!
Kiedy tworzy się scenę, należy wybrać postać, z perspektywy której czytelnik będzie śledził akcję. Należy robić to z głową i nie wybierać postaci drugo i trzecioplanowych, które i tak za chwilę znikną. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wybranie kilku bohaterów, którzy będą odpowiedzialni za opowiadanie historii, żeby czytelnik mógł się z nimi zżyć, żeby miał komu kibicować (nie jest to wymóg i wybór postaci trzecioplanowej nie będzie traktowane jako błąd, ale jeżeli nie ma się bardzo dobrego powodu, to… po co?).
Headhopping naprawdę jest zUy, a przez niego biedny odbiorca nie będzie wiedział kto, z kim, po co i dlaczego.
Po co pokazywać? Lepiej napisać!
Jeżeli chcesz świadomie stosować ekspozycję, to może lepiej zrezygnuj z pisania? Ostro? Nie – to prawda.
Ekspozycja jest albo wyrazem lenistwa, albo bardzo słabiutkiego warsztatu. Stosowana w nadmiarze odbiera całą przyjemność z czytania, z odkrywania historii. Trochę smuteczek.
Czym zatem jest ekspozycja? Jest to wyraz okrutności autora, który każe nam wierzyć na słowo! ZUy autor! Niedobry! Kiedy czytamy książkę albo nawet opko, chcemy cieszyć się z możliwości samodzielnego odgadywania, przeżywania akcji, a ekspozycja nam to odbiera.
Rodzajów ekspozycji jest sporo.
AŁtoreczka potrzebuje jakiejś sceny, ale dochodzi do wniosku, że trudno byłoby ją napisać. Co robi? Męczy się kilka tygodni, żeby napisać scenę, na którą czytelnicy zasługują? Nie! AŁtoreczka pisze, że coś się wydarzyło. I tyle.
AŁtoreczka ma pomysł na ciekawą postać, która lubi czytać książki i jest członkiem podziemnego klubu walki. Jak się dowiadujemy? Dostajemy scenę, w której za dnia bohater jest molem książkowym, a nocą zakrywa twarz chustą i idzie naparzać się w jakiejś ciemnej bramie? Pfff… Dostajemy jedno zdanie, w którym aŁtoreczka łaskawie o tym wspomina, a później, aż do końca opka, nie ma o tym mowy.
AŁtoreczka płacze, myśląc o jakimś smutnym momencie fabuły. Czy pozwoli czytelnikowi przeżyć te emocje? Napisze wzruszającą scenę, w której bohater walczy ze sobą, ma łzy w oczach, głos mu drży i ledwo łapie oddech? Hahahahah… Nie. AŁtoreczka napisze, że bohater był wzruszony i smutny. Ewentualnie napisze, że samotna, kryształowa łza spłynęła po policzku.
Nie pisz tak. Zakazujemy!
Eluwina, białogłowo! Jak się zapatrujesz na szklanicę przepalanki?
Sprawa niby banalna, a jednak… nie. A na pewno nie dla aŁtoreczek. Chlip, chlip.
Stylizacja językowa powinna być jasna i oczywista. Innym słownictwem posługuje się nastolatek, a innym stereotypowa babulinka. Inaczej będzie mówił człowiek, który ukończył edukację na podstawówce i nigdy później nie rozwijał się intelektualnie, a inaczej pracownik naukowy uniwersytetu.
Stylizacja językowa nie dotyczy jedynie dialogów, ale też partii narracyjnych. Kiedy bohater (zarówno w narracji pierwszoosobowej, jak i trzecioosobowej personalnej) występuje w roli narratora, całość powinna być dopasowana do jego charakteru, środowiska, z którego się wywodzi (lub w którym się obraca), przyzwyczajeń językowych (np. gwara, slang). Nie powinno się o tym zapominać i przypominać jedynie wtedy, kiedy jest to wygodnie.
Mieszać stylizację można, jeżeli ma się ku temu dobry powód (np. student wśród znajomych na imprezie może mówić inaczej niż w scenie na zajęciach).
Zrobiłam zadanie domowe, oglądam telewizję.
Czasy. Jeżeli w narracji wybieramy jakiś czas, musimy trzymać się tego. AŁtoreczek też to dotyczy, jasne?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz