wtorek, 6 października 2020

Analiza 1.2 - Czyli ciąg dalszy narkotycznych halucynacji, origin fantastycznego zoo i Jezus 2.0


Po dość długiej przerwie powracamy z kolejnym rozdziałem! Nie ukrywamy, opeczko to odbiera nam mózg kawałek po kawałku, ale się nie dajemy! Będziemy walczyć do ostatniej szarej komórki!

Tym razem aŁtoreczka serwuje nam istny raj dla teologów! Mamy tu Jezusa 2.0 w trakcie jazdy po narkotycznym mleku, wielki powrót maszyny-Hyuugi i… to naprawdę rozdział dla wszystkich, bo… znajdujemy w nim origin fantastycznego zoo!

Zapraszamy. ^^




Rozdział 2:

- Moje zdrowie! - blondynka uniosła wysoko puszkę od piwa lekko kołysząc się na boki. Reszta obecnych zawtórowała jej wspólnym śpiewem na cześć jej urodzin.
Reszta obecnych - rozumiem, że puszek. Nieźle się rozrasta to uniwersum. 
Mieliśmy maszynę Hyuugę, to Ino ma znajomych puszki. Nie widzę rozbieżności.

- Na zdrowie! - Toneri ośmielony lekkim stanem nietrzeźwości również wzniósł toast za nową koleżankę.
Puszkę? Ino?

- Dziękuję, że jesteście ze mną! Śmiało jedzcie i pijcie. Wszystko do Waszej dyspozycji! - Ino uśmiechnęła się szeroko i usiadła koło Naruto. 
- Cicho! Cicho! Obudzicie strażników świątyni! - Inuzuka zachichotał i wpakował kolejny kawałek kiełbasy do ust.
Mmmm, krakowska. Aż się głodna zrobiłam.
Ja już jestem spaczona opkami. Czytam kiełbasa, myślę… nie! Stop! Stop opkowej propagandzie podprogowej!

- Strażnicy świątyni? - Otsutsuki w geście zainteresowania uniósł prawą brew.
O kurde. Oooo, Panie! Litości! Od kiedy podniesienie brwi to gest…?
Kapłanko, bo on miał ręce na brwiach. Gdyby podniósł lewą brew, byłby to gest zirytowania? Ja chcę mieć to rozrysowane! 
Racja! Shikamaru przecież miał ręce w kącikach ust, wszystko nabiera sensu!

- Takie nasze wiejskie legendy - Uzumaki machnął dłonią lekceważąco jednak gdy zobaczył, że nowy kolega nie odpuszcza odchrząknął.
     
Kilkaset, a może nawet z tysiąc lat temu nasza wioska uchodziła za najsilniejsze miejsce w Japonii. Cieszyła się dużym szacunkiem.
Jak można się dowiedzieć z podręczników do Japonii: W okresie Edo Konoha wiodła prym gospodarczy i militarny w Japonii. Jej wpływy rozciągały się na całą Azję Wschodnią. [Dzik Samuraj, Historia opkowa Japonii, str. 69]

A to wszystko dzięki Świątyni Księżyca, do której modlić się przybywali ludzie z całego świata. 
Jestem pewna, że europejski chłop nie miał co robić, tylko jeździł do Japonii. Na bank.

Owocem ich próśb było zdrowie, długie życie oraz pomyślność. Legenda mówi, że siłę pobierała ona właśnie z księżyca. 
Po pierwsze: nie wierzę, choć kapłańska natura tego ode mnie wymaga. Po drugie: Świątynia Księżyca opierała się na Księżycu? No shit, Sherlock.
Ja już się gubię. Chcę powrotu do starych, dobrych maszyn, obcych i wsioków. To było do przyjęcia.

Świętego miejsca broniło plemię Otsutsuki. Tak samo jak Ty Toneri! Co za zbieg okoliczności, co? 
No cóż za zbieg okoliczności, Inkwizytorze, czyż nie?!
IMPERATYW! 

Masz tutaj kogoś z rodziny może? Dobra kontynuuję nie wybijaj mnie z rytmu!
Toneri, ty niewychowany kmiocie! Jakim prawem wybiłeś Naruto z rytmu?!
Może Naruto tańczył podczas opowiadania?

Opiekowali się lasem oraz całą wioską. Wódz rodu sprawował monarchię w naszej wiosce.
Jak się sprawuje monarchię? Serio, chcę się doedukować. 

Pewnej bezchmurnej nocy, gdy niebo przecinał deszcz gwiazd doszło do okrutnego ludobójstwa. 
Deszcz gwiazd już po raz drugi znajduje się w tym opku przy tragedii (pierwsza: narodziny Toneriego). Może to główny antagonista?

Ówczesny cesarz Japonii zapragnął zawłaszczyć sobie moc Świątyni. Całą wioskę zalała krew ofiar opętanego żądzą władzy mężczyzny. Następnie przebył las aby dostać się do świętego miejsca. Gdy znalazł to, czego pragnął, jego wojska  zamordowały niemalże cały klan Otsutsuki. 
Co? Co…? CO?!
A Toneri się urodził, bo tak. Deal with it!

Ostatni z rodu, młody mężczyzna ostatkiem sił dmuchnął w kryształowy flet. Wokół niego powstała tarcza. Świątynia wtedy zadrżała a oczom wojowników ukazało się pięć postaci. Piątka demonów. 
A może to był… zaczarowany flet?
Ten flet?

- Sayuri - mimo, że nie odrywał ust od fletu jego głos uniósł się echem po pobliskich górach 
Ale… jak?!
Zawsze kiedy umieram, mój głos nosi się echem po górach. Bo wiesz, Kapłanko, mam wtedy więcej siły. [A ten przecinek przy mimo że jest dobrym powodem do wymierzenia jakiejś kary.]

- zawsze z odwagą, siłą i ponadprzeciętną wytrwałością trwałaś u mego boku. Walczyłaś o mnie do samego końca. Od dzisiaj dbaj o wioskę i broń jej tak, jak niedźwiedzica broni swe młode.
Nawet nie mam pomysłu na komentarz...

Wtedy na oczach wszystkich kobieta urosła do gigantycznych rozmiarów i wydobyła z siebie głośny ryk. 
To niepoprawne określenie. Powinno być plus size!
I ryknęła: Oddawaj mojego burgera, ty marny śmiertelniku!

Pobiegła taranując wojsko do resztek pobliskiego lasu.
A gdzie się akcja rozgrywała? To jest jakiś wymóg, żeby taranować wojsko w lesie? Nie mogła tego zrobić na polanie? [Czy gdziekolwiek indziej, gdzie rozgrywa się akcja?]

- Akihiko - kontynuował, a wokół polany zrywał się coraz mocniejszy wiatr - jesteś jak wilk. Nigdy nie zwątpiłeś we mnie. 
No tak, bo wilki nigdy nie wątpią w ludzi, to norma.
Wilki są fundamentalistami w wierze.

Byłeś mi oddany, lojalny. Podziwiałem Twoje opanowanie a zarazem siłę, aby stanąć w obronię tego co kochasz. Prowadź więc lud, który zastąpi miejsce zmarłych. Bądź dla nich Alfą.
Teen wolf? Wow. Mamy crossover tak znakomitych produkcji: Zmierzch, Teen wolf, Obcy i Naruto.
 
Z gardła mężczyzny wydobył się przepełniony smutkiem krzyk, który po chwili przemienił się w wilcze wycie. Zniknął w pobliskich górach.
Krzyk zniknął w górach?
Podmioty lvl master. Ale tak poza tym (jeżeli zignorujemy zły podmiot), to wilk nie mógł pomóc tej kobiecie plus size w walce? Olał przeciwników? O co tu chodzi?!

- Kazuma - z jego oczu popłynęła strużka krwi jednak nie przerywał gry
Dobrze. Mamy człowieka, który umiera. Gra na flecie. Mówi, grając na flecie. Ok. Jedno pytanie: jak?!
Inkwizytorze, nie możemy kwestionować logiki wyżej opisanych wydarzeń, bo same skończymy w zakładzie dla czubków. 

 - dla mnie byłeś zawsze światłem, które oświetlało mi drogę w chwili zwątpienia. 
O. Znowu świecące światło, które świeci, oświecając drogę.

Dla innych byłeś cieniem, niosącym za sobą śmierć. Bądź nad mym ludem, który powstanie z naszych popiołów. 
Mnie na biologii uczono, że nie na tym polega prokreacja. 
Inkwizytorze, pamiętajmy, że zawiłe zasady tego uniwersum są nam nieznane. Może coś jeszcze nas zaskoczy, kto wie...
Pączkowanie. To jedyna odpowiedź.

Nieś dobrą radę i odpowiedź w chwili zwątpienia prawym, a tym co zasłużyli nieś plagi, choroby i ich koniec.
*Kapłanka czyta zdanie pięć razy i traci wiarę*
Ja nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie.
Widać, że nie jesteś wilkiem, skoro tracisz wiarę, Kapłanko.

Z pleców demona wyrosły wielkie, czarne skrzydła a z pobliskich drzew do lotu poderwało się stado wron.
Itachi?! Edgar Allan Poe?! 

Odbił się od ziemi znikając w ciemnościach tamtej nocy.
Nocy. Tamtej nocy. 
Dobrze, że nie tej nocy. 

- Shota - krew na jego twarzy zmieszała się ze słonymi łzami
Szota to ja poproszę. Najlepiej kilka.
I znowu flashbacki z Wattpada na temat słonej substancji. Ratunku!

- byłeś mi bratem. Niosłeś ukojenie w chwilach bólu oraz strofowałeś w chwilach nadmiernych uniesień.
Czy on mu stał w nocy nad łóżkiem? O to chodzi? Bogowie, ratujcie, bo tracę rozum!
Tak i podsyłał mu odpychające obrazy, żeby te chwile trwały jak najdłużej. ^^ Dobry ziomek Shota.

Byłeś mą równowagą, gdy przypominałeś mi o brudzie tego świata. Twój spryt i mądrość przerastała nie tylko naszych wrogów, ale też i mnie samego. 
SAMOŚWIADOMOŚĆ! 
Szacun.

Cieszę się, że byłeś moim bratem. Bądź też bratem moich dzieci.
To ja może zamówię jakieś nabożeństwo, bo to już naprawdę niemoralne praktyki... 
Wcale nie brzmi to podejrzanie. Wcale. 

Obdaruj ich swą wiedzą aby mogli ujrzeć swych wrogów i ich jadowitość. Nigdy nie zbaczaj ze ścieżki dobra, mój Shota.
Demon również zapłakał. Wyciągnął ku niemu rękę jednak wiedział, że nie jest w stanie go dotknąć.
Bo? Dlaczego? Serio niech mi to ktoś wytłumaczy: dlaczego nie mogli się dotknąć?
Dlaczego żaden z demonów nie mógł pomóc temu biednemu fleciście? :(
Bo wtedy nie byłoby dramy!
 
Łzy opadały na jego skórę tworząc małe, połyskujące w świetle księżyca tarczki. Zniknął w gęstej trawie.
Co to za mutant?! W sensie - on miał na twarzy te tarczki? Na policzkach? Bo chyba nie płakał na tyle, żeby się w tych łzach babrać.
A mnie bardziej intryguje kto / co zniknęło w trawie. Skoro pozostałe demony były wielkie, to o co chodzi? 

- Miyuki - mężczyzna kaszlnął wypluwając krew. Kryształowy flet wypadł z jego dłoni a tarcza chroniąca ciało mężczyzny opadła.
- Takeshi! - demoniczna istota klęknęła na mokrej od krwi ziemi. 
Jeżeli ziemia tak bardzo namokła krwią, że demon brodził w niej, to wątpię, żeby ten flecista był w stanie jeszcze mówić. A nawet żyć.

Zanosiła się płaczem trzymając rękę chłopaka - Takeshi! Nie poddawaj się! Musisz uratować Konohe! Musisz odbudować Twój ród! To Twoje przeznaczenie!
Czy to jest propozycja matrymonialna? I to w takim momencie?
No co? Teraz albo nigdy!

- Nie Miyuki - przymknął oczy przez ból przeszywający jego gałki 
A cała reszta go nie bolała. Bo wiesz, Kapłanko, ta krew to tylko z oczu płynęła. 
O kurczę. O wielu rodzajach śmierci słyszałam, ale żeby wykrwawić się przez oczy? I to bez żadnego powodu?

- Moim przeznaczeniem było odnalezienie Was - pogłaskał ją delikatnie po policzku - I znalazłem. Teraz wszystko w jego rękach. Znajdź go proszę..
- Nie rozumiem.. Kim jest on?
- Gdy go spotkasz będziesz wiedziała. On uratuje Świątynie Księżyca. W swoim czasie.. Odkupi nasze rany. Odkupiciel..
Jezus Chrystus?! *Kapłanka blednie i pada na kolana* 
O. Nie. Niby to oczywiste, że Toneri będzie odgrywał tutaj największą rolę, ale czy już w dwóch rozdziałach aŁtorka zaspojlerowała nam całą fabułę opka? 

- Zabić go! - usłyszeli krzyk dowódcy wojsk cesarza. Miyuki zapłonęła czarnym ogniem z gniewu.
Dobrze, że nie z żenady. 

- Mimo, że jesteś demonem zawsze byłaś tak dobra dla innych.. 
Ja mam jedno pytanie. Na początku sceny jest napisane: Świątynia wtedy zadrżała a oczom wojowników ukazało się pięć postaci. Piątka demonów. Skoro od początku to były demony, to dlaczego zmieniali się w demoniczne formy dopiero po wymienieniu ich imienia i cech charakteru? O CO CHODZI?! 

Nigdy nie myślałaś o sobie - sięgnął po instrument i znowu zagrał melodię. Tym razem o wiele cichszą, przerywaną walką o oddech - Cieszę się, że Cię znalazłem Miyuki. Ty byłaś pomyślnością, o którą się modliłem. Jesteś odważna, silna i nieustępliwa. Jednakże w duszy masz chaos, który pragnie wyrwać Ci się z piersi. Pokaż im ten chaos Miyuki.
Zniszcz ich.
Zniszcz Świątynie Księżyca.
Aha. Toneri będzie musiał odbudować świątynię, którą jego przodek kazał zniszczyć. Seems legit.

Strzała przeszyła jego serce. Kobieta krzyknęła z rozpaczy. Zamilkła gdy ostrze przecięło jej policzek. 
Jakie ostrze? Tej samej strzały? Jak? Z tego co mi wiadomo, to strzały nie przechodzą na wylot…

Powoli obróciła głowę. Jej oczy stały się ciemne a krew wokół niej zapłonęła czarnym ogniem. 
Czyja krew? Jego krew? Czarnym ogniem? AMATERASU?! O biedna, biedna bogini Amaterasu...
Przecież sama wspomniałaś wcześniej o Itachim, to co się dziwisz?
Ah, ten Uchiha... zawsze pociąga sznureczkami zza kulis. Na pewno kitrał się za jakimś drzewem i podpalał skubany tę krew.

- Spaliła Świątynie. - Naruto upił łyk piwa
Cóż to za dzika zmiana narracji?
Żebyśmy przypadkiem zbyt mocno nie wczuli się w klimat. U tej aŁtoreczki czytelnicy nie mają takich przywilejów. 

- Las, w którym jesteśmy był częścią świątyni. Mimo, że to tylko legenda nadal modlimy się tu do Pięciu Strażników aby mieli nas w opiece.
Fajnie. Za chwile okaże się, że modlisz się do swoich kumpli. 
*Kapłanka inhales* Nie ma świętości! Nie ma!

- Gdzie jest dokładnie ta Świątynia? - Toneri aż sam był zaskoczony jak bardzo chciał się tego dowiedzieć. W dziwny sposób przyciągało go do siebie to miejsce.
Łoł. Żeby bardziej zasugerować, że to imperatyw, to się naprawdę nie dało, aŁtorko. Szacun.

- Nie wiadomo - Uzumaki rozłożył ręce - Ogień strawił podobno wszystko.
No mówiłam, że Amaterasu!

Z biegiem lat las pochłonął resztki i teraz nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie znajdował się ten budynek.
- Jednak las nadal emanuje dziwną energią - szepnęła Ino obejmując się ramionami.
Zacna impreza urodzinowa. Ino musi być zachwycona takimi tematami.

- O tak! - Naruto zaśmiał się - Sporo osób opowiada o dziwnych zjawiskach, jakich doświadczyli w tym miejscu. Ale nie przejmuj się. To tylko legendy.
- Nie wierzę w taki rzeczy - Otsutsuki uśmiechnął się z politowaniem. 
Gorszej kreacji Toneriego nie znajdziesz w polskim internecie. Nie znajdziesz. Nie lubię tego buca. 
Jestem ciekawa, czy aŁtoreczki naprawdę sądzą, że im większy cham / buc / idiota z głównego bohatera / bohaterki, tym lepiej? A może to czytelnicy tego chcą? 

Sięgnął do kieszeni po wibrujący telefon - Przepraszam na sekundkę.. Halo? Siema stary! A na ognisku jestem.. - gdy rozmawiał przez telefon (Dobrze, że nie przez krótkofalówkę. Nie domyśliłabym się, że to telefon.) z przyjacielem (Nigdy nie dowiemy się, kim był ten przyjaciel. Chlip, chlip.) mimowolnie szedł przed siebie wolnym krokiem. (Kto go zmuszał?!)

Przystanął kiedy zorientował się, że jest w środku lasu oświetlanego jedynie przez wielki księżyc 
Nie uwierzę w to (nie jestem wilkiem, żeby wierzyć w ludzi), że nie widział, dokąd szedł. Chyba że w tym opku Toneri nie ma mózgu. To wiele by tłumaczyło, prawda, Kapłanko?
Jako kapłanka, chciałabym bronić tak zacnej postaci, ale ciężko się nie zgodzić, Inkwizytorze. 

- Gdzie ja do cholery jestem? Stary chyba się zgubiłem - rozejrzał się dookoła, jednak widział tylko identycznie wyglądające ścieżki.
Jakby… Ja naprawdę rozumiem, że można odejść od znajomych, żeby porozmawiać w spokoju. Ale gubić się od razu w lesie? Co on, patrzył na ten telefon cały czas?
Teoria z brakiem mózgu coraz bardziej sensowna. 

- Ach tak? - odwrócił się natychmiast gdy usłyszał za sobą damski głos. Stała przed nim piękna kobieta o ciemnozielonych włosach 
Najważniejsza cecha wyglądu jest, więc koniec z opisem tej pięknej niewiasty. [Nie żebym proponowała ścianę tekstu o jej walorach, ale come on, aŁtoreczki! Ludzie nie składają się tylko z włosów i oczu!]

- Pomóc Ci, chłopcze? - zrobiła krok w jego kierunku. Toneri stał jak zaczarowany. Nie mógł oprzeć się urokowi nieznajomej. W momencie, w którym kobieta była kilkanaście centymetrów od jego twarzy, (Liczył z centymetrem w dłoni. Albo miał miarkę w oczach.) z jej ust wydobyła się skostniała ręka.
I to jest ten moment, w którym nie wiem, czy aŁtorka nie umie w opisy, czy mamy tu do czynienia z prawdziwymi mutantami.
*Kapłanka się żegna i odgania mantrą złe demony* A kysz, a kysz!

- Co jest kurwa?! (Zadaję sobie to pytanie od samego początku…) - krzyknął i odskoczył. Zrobił to w idealnym momencie ponieważ z gęstwiny drzew rzucił się na nią ogromny wilk. 
Imperatyw. Ale swoją drogą: co to za wilk, który rzuca się na obcych?
Inkwizytorze, dajże spokój! Ten wilk był wierny, musiał uratować człowieka - swojego najlepszego przyjaciela.

Otsutsuki stracił panowanie nad ciałem i upadł na ziemie. Z przerażeniem oglądał scenę walki basiora z nieznajomą, która zmieniła się w obrzydliwą, przerażająca karykaturę. 
Czujesz tę dynamiczną scenę walki? Tę wymianę ciosów? Te emocje towarzyszące walce na śmierć i życie? Kapłanko, czy ty to czujesz?
A powinnam? Ups...
Właśnie nie i to jest problem tego opka. Jeden z wielu.

Zwierzę spojrzało na niego przez ułamek sekundy. Ujrzał jego białe oczy, które wydały mu się dziwnie znajome. 
Maszyna Hyuuga?!
Detroit Become Animal!

Usłyszał trzepot skrzydeł. Tuż nad jego głową siedział czarny kruk.
Znowu Itachi?!
Ten to zalatany jest.

Poczuł się bezpiecznie, co wydało mu się totalnie abstrakcyjne w zaistniałej sytuacji.
Totalnie czuję, że w takiej sytuacji zastanawiałabym się nad prawdopodobieństwem i abstrakcją ciągu wydarzeń, w który niefortunnie zostałam wplątana. Totalnie.
Mi też się takie wydaje. Totalnie.

Ptak poderwał się do lotu a w jego ślady poszedł Toneri. 
I am like a bird, I only fly away!!! *Kapłanka łapie mikrofon i macha rękami jak kaczka* A tak na poważnie - Toneri też zmutował, że poderwał się do lotu?
Tam wszyscy są zmutowani. Ja już nie kwestionuję. 

Sam nie mógł zrozumieć swojego zachowania. 
XD

Biegł za zwierzęciem. Wciąż potykał się o wystające korzenie i kamienie. Jednak gdy upadał kruk na niego czekał. 
Grzeczny Itachi.

- Toneri! - zorientował się, że jest przy ognisku dopiero, gdy Inuzuka potrząsnął jego ramieniem 
Wow. Zmutowany Toneri ma teleport w tyłku. 
A może on jest po prostu ślepy i ma demencję?
Może on wcale nie odszedł od ogniska? Może to wszystko było halucynacją? Albo miał bardzo dobre kwasy. 
No tak, przecież Toneri wciąga mleko nosem. Wszystko nabiera sensu!

- Gdzie Ty byłeś? Co Ty taki blady? Ducha zobaczyłeś?
Nie. Przeczytał koszmarne opko ze swoim udziałem.

- Tam - chłopak wskazał trzęsącą się dłonią na las - Tam była jakaś kobieta.. 
Nie nazwałabym tego kobietą, ale to może ja dziwna jestem.

Ale ona zmieniła się w potwora i potem wilk.. I ten kruk
Całe zoo widział na kwasie (na mleku). Albo po prostu nigdy nie był w lesie.

- zamilkł widząc zdziwione miny znajomych. Spojrzał na ptaka, który przysiadł na gałęzi. Parzył mu wprost w oczy - Zgubiłem się i spanikowałem. - gdy chłopak skłamał zwierzę wzbiło się do lotu i zniknęło na tle ciemnego nieba.
Itachi musiał mieć pewność, że Toneri nie zdradzi tajemnic lasu.
Co się dzieje w lesie, zostaje w lesie. Amen.

- Ominęło Cię tyle kolejek! 
Toneriemu kolejki chyba nie są potrzebne.
Jemu dajcie mleka.

...
Odkupicielu..
Odkupicielu..
Przybyłeś, Odkupicielu..
Odnalazłam Go, Takeshi..
Odkupicielu rodzaju ludzkiego, nasz Zbawicielu. Baranku B… dobra, nie trafiłam z tematem. 
Jak to nie? Przecież Toneri jest też Jezusem.

...
Gdzie ja jestem? 
W koszmarnym opku?!

Rozglądam się, lecz nic nie wydaje mi się znajome. Spoglądam pod siebie. Widzę 
… siusiaka!

moje odbicie w tafli wody.
Jezus! Stoi na wodzie!

Nie jestem sobą. 
Jesteś Jezusem, Toneri!

Trochę przypominam siebie. 
Długie brąz włosy i broda?!

Jednak mam dużo dłuższe włosy. 
Nasze podejrzenia się ziściły, Kapłanko! 
Deus vult! 

Opadają mi na ramiona, plecy i rozkładają się na trawie, na której siedzę. 
Ej… przed chwilą stałeś na wodzie! 
Przypominam - najwidoczniej Jezus-Toneri posiada moc teleportacji. 

Trzymam coś w ręce. Jest to kryształowy flet. 
Zaczarowany, nie kryształowy, zaczarowany!

Przyglądam się dłoni, w której go dzierżę. 
O nie! Znowu flashbacki z Wattpada! Nieee! 

Lśni, jakby moja skóra miała w sobie drobinki brokatu.
Więc jednak Cullenowie położyli na nim swoje łapska?! 
W końcu się sparkli! Tak!

 Nagle jej perfekcyjna biel zostaje zaburzona. Kropla krwi. Skąd ona się wzięła?
O nie. Kolejny się wykrwawi przez oczy. Inkwizytorze, szykuj łódź, bo zaraz morze krwi pierdolnie. 
Spokojnie, skoro Toneri to Jezus, to może będzie mógł po niej chodzić.

Czuję coś wilgotnego na twarzy.
Wattpad… Za dużo złych opek z Wattpada… 
Ja wiem, że Kapłankom grzeszne myśli nie przystają, ale tego się nie da inaczej czytać! AŁtoreczka jest mi winna spowiedź!
 
Dotykam jej. Krew. Krew strumieniem spływająca z moich oczu.
Miałaś rację. Może to jakaś choroba dziedziczna? 
Stygmaty naoczne? XD 

- Już czas - słyszę surowy głos. Odwracam się. Widzę czwórkę postaci. Nie jestem w stanie dostrzec ich twarzy. Są zamazane. 
Ciekawe dlaczego? To na pewno nie przez tę krew.

- Panie Otsutsuki - odwróciłem głowę na dźwięk melodyjnego, damskiego głosu.
Dlaczego to zawsze musi być melodyjny głos? Dlaczego, Kapłanko?!
Nie mam pojęcia, Inkwizytorze. Najwidoczniej inne przymiotniki są za słabe do tak wymyślnego opka. 

Znam go skądś.. Siedziała tuż obok mnie, jednak jej twarz również była dla mnie niewidoczna. Co się dzieje do cholery? 
Też chcę wiedzieć!
*W tle leci Young Multi* Nie wiem. Nie wiem

- Odkupicielu, Lawina Ognia nadchodzi. Musisz odrodzić Świątynie Księżyca. Znajdź ją!
Czekaj, czekaj, czekaj. Toneri urodził się na chwilę przed Lawiną Ognia. Który rok mamy w tej linii czasowej?!
Rok braku logiki i poczucia smaku, mój drogi Inkwizytorze. Depresja, gehenna, apatia. 

- Nie wiem o czym mówisz.. - głos mi zadrżał. Nie rozumiałem nic.
No nie gadaj.
A ja się utożsamiam z Tonerim. Też niczego nie rozumiem. 

Nie jestem żadnym odkupicielem! Jaka lawina ognia?
- Nie bój się - złapała moją dłoń i delikatnie przybliżyła ją do swojego ciała
Toneri?! Oddychaj! To tylko poparzenia trzeciego stopnia! 
[Dla mniej spostrzegawczych: podmiotem jest lawina ognia.]

- Obronię Cię. Choćby za cenę mojego życia! - pociągnęła mnie za rękę, po czym wsadziła ją w wielką, krwawiącą dziurę w miejscu gdzie powinno być jej serce.
Nooo, to Toneri pewnie się uspokoił.
O nie. Zerżnięte z Bleacha. Proszę zostawić mojego Ulquiorrę w spokoju, bo nie ręczę za siebie!
Oddychaj, Kapłanko!
Inkwizytorze, polej no czegoś na złagodzenie nerwów, bo ja tu nie wytrzymam!

- Nie! - krzyknął i poderwał się z łóżka. Był cały spocony. Od kiedy pamięta te sny wracały. Były różne. 
A to anomalia. Różne sny? Zgroza!

Czasami śniło mu się jedynie krwiste jezioro. Czasem polana pełna zmasakrowanych ciał. 
Może Obito maczał w tym palce…? 

Innym razem mężczyzna, z którym musi walczyć i wtedy ostatnim co widzi w tym śnie jest jego ręka zmierzająca w kierunku serca Toneriego. 
Czekaj, czekaj, Kapłanko. Toneri ma sny, że zabija… Toneriego? On mówi o sobie w trzeciej osobie. Łał.
Może to nie choroba psychiczna. Ponoć mówienie o sobie w trzeciej osobie jest po prostu objawem bycia bucem i arogantem, kreującym się na nieudolnego artystę lub kobieciarza. [Opinia jednego z naszych profesorów.]

Od kiedy się tu przeprowadził śnią mu się dodatkowo te postacie, co dzisiaj. Nigdy nie widzi ich twarzy.
- Znajdź ją..
Te zdanie dudniło echem w jego głowie. Złapał się za nią a jego oczy wyjątkowo mocno pulsowały.
Uważaj, bo jeszcze zaczną krwawić.
Tak jak moje podczas czytania. Dodatkowo: stawiam na to, że Toneri zamienia się w wampira. 

...
- Idziesz z nami coś zjeść czy nadal nie przekonałeś się do stołówkowego żarcia? - Uzumaki uśmiechnął się do niego szeroko. 
Coś ty! Pan miałby jeść razem z plebsem? Dobry żart, kmiocie.
Wypad na schody, Uzumaki! Ty niewychowany wsioku. 

Toneri włożył książki do plecaka i pokazał blondynowi małe zawiniątko.
- Mam obiad z domu. Pójdę go zjeść na zewnątrz. Do później!
I bardzo dobrze. Pan nie powinien bratać się z pospólstwem. Niech znają swoje miejsce!

 - machnął koledze na pożegnanie i wyszedł z sali. Skierował się na dach budynku. Gdy znalazł się na świeżym powietrzu oparł się o barierkę. Zaciągnął się świeżym powietrzem.
A nie… mlekiem?
Świeżym mlekiem. 

- Witaj Odkupicielu
… rodzaju ludzkiego…!

 - natychmiast obejrzał się na dźwięk nieznajomego głosu. Jego oczy zaczęły boleśnie pulsować.
Po raz kolejny: Nani da fak? 
O nie! Za chwilę będzie sparklić!

- Przepraszam ale chyba mnie z kimś mylisz - Toneri zrobił krok w tył. Nagle wróciły wspomnienia z jego ostatniego snu. Odkupicielu..
… rodzaju ludzkiego…!
Ale w sumie… czekaj. On w swojej partii narracyjnej zwraca się per Odkupicielu do samego siebie?
Bezbożnik jeden… To się dopiero nazywa kompleks mesjasza. 

- Ha?
Ha… Ha… Hashirama? Haruno? A może… Haku?! Ewentualnie Hatake.  
- nieznajomy mężczyzna zaczął się śmiać - To będzie prostsze niż myślałem.. - wyciągnął zza pleców gigantyczną kose.
Żniwiarz? 

- Jestem Hidan. Wysłał mnie tu Jashin, Bóg Mordu, którego jestem cieniem. Zabawmy się!
Hidan pewnie też wieśniak, żniwa idzie zbierać. 

- A ja jestem Shikamaru Nara
A ja jestem Kapłanka Sensu.
A ja jestem Inkwizytor Logiki. Fajnie, że mogliśmy się spotkać. ^^

- zza pleców Otsutsukiego wyszedł jego kolega z ławki. Spokojnie palił papierosa - Ale Tobie chyba nie powinienem się przedstawiać.
- Przeklinam Cię! Jashin nie wybacza zdrajcom! - syknął mężczyzna i mocniej zacisnął dłonie na kosie - Zabiję najpierw Ciebie ptaszyno, a potem Twojego Pana!
O tak! Nawet randomowy wieśniak wie, że Toneri nie jest jakimś tam plebsem.
Co, co tu się stanęło?

- Zobacz moją resztkę szacunku do Ciebie. Potraktuję Cię poważnie - przymknął oczy i wyrzucił papierosa - Zabłądziłeś demonie? W imię mojego Pana, boga Świątyni Księżyca, pokażę Ci drogę do ukojenia Twej duszy!
Ja też chcę! Mnie też pokaż! Inkwizytorze, jaka jest droga do ukojenia mej duszy?!
Nie wiem, ale skoro jest tam Jezus, to może dadzą radę.

- uśmiechnął się szyderczo i otworzył oczy, które zrobiły się całe czarne. Łącznie z białkami. Wokół niego wirowały pióra, które po chwili stworzyły czarną tradycyjną yukate okrywającą jego ciało. Na materiale były wyszyte srebrną nicią kruki. W dłoni zmaterializowała się mu katana. Była ona większa niż klasyczne. 
Tradycyjna yukata, nieklasyczna katana? Ktoś tu chyba nie wygra nagrody za najlepszy cosplay. :(
A ja bym sobie rękę dała uciąć, że widziałam taką scenę w jakimś anime…
 
Machnął ręką w bok zasłaniając ostrzem Otsutsukiego - Nie musisz się obawiać Toneri. Cokolwiek by się działo, będziemy po Twojej stronie. Więc spróbuj współpracować, dobrze? 
Za grosz szacunku do swojego pana. No jak tak można, ja się pytam? Wymagać współpracy?! 
Za bardzo się to chłopstwo rozpanoszyło, za bardzo...

- Z każdym słowem wypowiadanym przez Shikamaru Otsutsuki otwierał coraz szerzej oczy ze zdziwienia i przerażenia. Wpatrywał się w jego sylwetkę próbując przyswoić do swojej świadomości to, co się właśnie przed nim dzieje. 
Już myślałam, że przyswajał to do czyjejś świadomości. Dzięki za sprostowanie. 

- Boga Świątyni Księżyca? - Toneri szepnął a jego głos drżał. Odkupicielu.. 
… rodzaju ludzkiego…!
Może to natura Jezusa dobijała się do niego nieproszona? Nie mam innej teorii, dlaczego tak się nazywa.

Złapał się za gałki oczne, 
O kurde, Toneri nie wytrzymał presji i wyrwał sobie ślepia. XD
A potem się dziwią, że dzieciaki nie wytrzymują presji przed egzaminami. Skoro nawet Jezus ma takie jazdy… 

gdy znowu poczuł w nich ogromny ból. 
Skoro je wyrwał, to naprawdę się dziwię.
Może Toneri chciał wejść w rolę i zostać nowym wcieleniem greckiej bogini sprawiedliwości - Temidy?

W jego głowie powróciła scena z dzisiejszego snu. Tym razem jednak było inaczej. Tym razem widział twarz jednej z postaci - Shikamaru.. Shikamaru uważaj!
Co tu się dzieje?! Ja już nie wiem, jak to komentować.
Shikamaru, uważaj! Toneri wkracza w jakieś wyższe stadium! Zasłoń oczy!
Myślisz, że będzie mutował dalej? Czy jego sparklenie wypali Narze oczy?

- Nieokrzesany jak zawsze! - Nara zaśmiał się i odskoczył od uderzenia kosą - Jednak za wolny! - wyskoczył w górę a wraz z nim do lotu poderwało się stado wron.
Itachi?!

- Kazuma - z jego oczu popłynęła strużka krwi jednak nie przerywał gry 
Gdzie my jesteśmy?! Co się dzieje?! 
Flashbacki?! Błędy w matrixie?! Już nawet nie wiem co?!
Niemniej, doceniam, że flecista nadal gra, chociaż nie ma już krwi od kilku scen.
To Jezus go wskrzesił. 

- dla mnie byłeś zawsze światłem, które oświetlało mi drogę w chwili zwątpienia. Dla innych byłeś cieniem, niosącym za sobą śmierć. Bądź nad mym ludem, który powstanie z naszych popiołów. Nieś dobrą radę i odpowiedź w chwili zwątpienia prawym, a tym co zasłużyli nieś plagi, choroby i ich koniec.
Z pleców demona wyrosły wielkie, czarne skrzydła a z pobliskich drzew do lotu poderwało się stado wron. Odbił się od ziemi znikając w ciemnościach tamtej nocy.
Tak tylko wtrącę, że powyższy fragment odsyła nas do sceny, którą czytaliśmy w tym samym rozdziale. Po co? PO CO?!
Innowacja. 

- Kurwa!
+1
Niech to starczy i za mój komentarz do tego opka.

 - Hidan zaklął wypluwając kilka kropel krwi. Resztkę zlizał z warg. 
Mmm, fetysz! <3

Rozsmarował swoją krew tworząc krąg. 
Czyli Hidan jako jedyny zachował swoje zdolności z kanonu…? Dlaczego? O co chodzi w tym opku?!
To jest jakieś wyższe uniwersum, którego nasze skromne umysły nie są w stanie pojąć, Inkwizytorze. 

Powstało z niego pięć mniejszych demonów.
Z okręgu?! Z Hidana?!
Pączkowanie?! 

- Nie poradzę sobie z nimi sam - Nara zmarszczył brwi. Złapał kolegę z klasy za nadgarstek i przyciągnął go do siebie.
Flashbacki z Wattpada… NIE! Ratuj mnie Kapłanko!
Na to to już nawet modlitwy nie pomogą, Inkwizytorze. To już tylko do gułagu. 

 Złapał chłopaka w pasie jedną ręką - Chodź! - wskoczył na barierkę.
Toneri to Jezus, Hidan to fetyszysta, a Shikamaru - samobójca. Ja już nie mam pytań.
Spoko; Jezus-Toneri wskrzesi Shikamaru, a Hidan będzie mógł pogrążyć się w swoim fetyszu. ^^

- Co Ty wyprawiasz?! Zabijesz nas! Puś..
Pusia? Puszek? 
Puść wolno to, co kochasz - jeśli wróci, jest twoje?

- Nie! - Shikamaru krzyknął mrożąc go wzrokiem - Nie kończ bo rzeczywiście będę musiał wykonać rozkaz!
Dobra. Mamy: Zmierzch, Teen Wolf, Obcy, Naruto, Detroit Become Human, judaistyczno-chrześcijański system wierzeń, a teraz jeszcze Kamisama-hajimemashita? Crossover wszechczasów. 
Założę się, że Tomoe i Nanami obserwują całą scenę z ukrycia i cisną bekę. 

Proszę zaufaj mi. Wszystko Ci wyjaśnimy! - już nie usłyszał odpowiedzi od Otsutsukiego. Gdy rzucił mu ostatnie, przelotne spojrzenie (i zatrzepotał rzęsami…) zobaczył, że ma mocno zaciśnięte powieki. 
To jak mógł widzieć Toneriego? Trzecie oko?

Nara kiwnął głową i zeskoczył z barierki w ostatniej chwili unikając kosy. Gdy wylądował postawił chłopaka, jednak ponownie złapał go za nadgarstek - Szybko!
- Co się tu stało?
A może raczej: Co, co to się stanęło?
I tak, my też chciałybyśmy to wiedzieć.
 

- Otsutsuki w biegu rozejrzał się po korytarzach szkoły do której wbiegli. Wszyscy uczniowie byli zamrożeni.
Oczywiście, Sub-Zero też musiał się pojawić.
To pewnie inny crossover. Elsa? Co ty tam robisz? Czy masz tę moc?
Kapłanko, mnie cała moc opuszcza przy tym opku.
Inkwizytorze, nie poddawaj się. Miej tę moc, miej tę moc. Rozpal to, co się tli!

- Jak w okolicy jest za dużo energii z zaświatów uruchamia się swego rodzaju tarcza. W większości przypadków to TenTen decyduje kiedy ją nałożyć. Właśnie ją podtrzymuje. Opiekuje się mieszkańcami. Tędy!
Idealne. Po prostu piękne. To jest tak i tak, a ty, mój panie, nie zadawaj pytań.
Czyli Tenten też ma tę moc?! 
Chociaż w koszmarnym opku dostała coś fajnego.
Zamrozi to, co się tli?

- Sayuri - mimo, że nie odrywał ust od fletu jego głos uniósł się echem po pobliskich górach - zawsze z odwagą, siłą i ponadprzeciętną wytrwałością trwałaś u mego boku. Walczyłaś o mnie do samego końca. Od dzisiaj dbaj o wioskę i broń jej tak, jak niedźwiedzica broni swe młode.
Wtedy na oczach wszystkich kobieta urosła do gigantycznych rozmiarów i wydobyła z siebie głośny ryk. Pobiegła taranując wojsko do resztek pobliskiego lasu.
Fantastycznie. Nie, nie wiemy po co aŁtoreczka to zrobiła. Naprawdę. Teraz wizje z flecistą bez krwi mieszają się z rzeczywistością Toneriego. Jakieś pomysły? Po co? Dlaczego? Co to ma znaczyć? Ja wymiękam.
*Young Multi ponownie leci w tle* Nie wiem, nie wiem...

Kolejna twarz ze snu stawała się coraz bardziej widoczna. Dwa brązowe koczki oraz tego samego koloru, roześmiane oczy.
Aaaaa, o to chodzi. No tak. Bo we śnie te twarze były rozmazane. Aaaaa. No nieźle.
Mnie urzekło to, że aŁtoreczka uważa, że na twarz składają się włosy. 

- Padnijcie! - wykonali polecenie. Nad ich głowami przeleciała kula z ostrymi szpikulcami. Toneri podniósł głowę. Otworzył szeroko usta, gdy zobaczył dokładnie te oczy, które należały do wielkiego basiora z lasu. 
*Kapłanka wzdycha ciężko.* Co tu się, ponownie, stanęło? Ja już się gubię. W sensie: chyba rozumiem zamysł, ale przez wykonanie zaczynam się zastanawiać, co jest grane.
Nie przejmuj się, Kapłanko. Ja kwestionuję swoje zdolności poznawcze przez to opko.
 
- Demony pozwólcie, że również dołączę się do pojedynku. Pokażę Wam drogę do ukojenia Waszych dusz! 
Myślałam, że to Jezus-Toneri może to zrobić. I tylko on!

- Neji Hyuga podniósł rękę w górę dzięki czemu Otsutsuki mógł ujrzeć powoli wysuwające się pazury. Zawył.
Toneri?
Neji is a wolf. Wow. Woof, woof.

- Akihiko - kontynuował, a wokół polany zrywał się coraz mocniejszy wiatr - jesteś jak wilk. Nigdy nie zwątpiłeś we mnie. Byłeś mi oddany, lojalny. Podziwiałem Twoje opanowanie a zarazem siłę, aby stanąć w obronię tego co kochasz. Prowadź więc lud, który zastąpi miejsce zmarłych. Bądź dla nich Alfą. Z gardła mężczyzny wydobył się przepełniony smutkiem krzyk, który po chwili przemienił się w wilcze wycie. Zniknął w pobliskich górach.
Wierny wilk powraca!
Ale serio, Kapłanko: PO CO PRZEPISYWAĆ SCENĘ Z TEGO SAMEGO ROZDZIAŁU?!
Zakładam, iż aŁtoreczka uznaje swoich czytelników za wyjątkowo głupich i dlatego rozpisuje akcje tak, jak w podręczniku do języka polskiego. 

Trzecia osoba w jego śnie również stała się wyraźna.
Wypiła gripex?!
A to nie po rutinoscorbinie mieli stawać się wyraźni? 

- Kogo on na nas wysyła? Podróbki demonów pokażę Wam drogę do domu.. Czy jakoś tak..- koło Toneriego stanął Uchiha.
… a może jednak na Giewont. W sumie jestem Sasuke. Ja tu tylko sprzątam. To mój brat jest w każdej scenie. Wiecie, ten zalatany kruk.
Czy jakoś tak, Inkwizytorze.

Po korytarzu uniosło się echem syczenie. Ciało Sasuke oplótł wielki wąż przez co jego ubrania również zmieniły się w yukate. 
Zajebista zależność.
Ale chwila. Dlaczego również? W sensie… Nie, pierdziele, poddaję się.

Granatową w szare węże. Zmaterializował identyczną jak ta należąca do Shikamaru katanę. Uśmiechnął się szyderczo dzięki czemu ukazały się dwa cienkie kły 
Czyli to Sasuke jest wężem?!
Nie, nie, Inkwizytorze. Sasuke jest wampirem. Pamiętaj, to crossover.
Ja już nic nieponimaju. :(

- Załatwmy to szybko, Shikamaru!
Załatwmy to szybko, Inkwizytorze!
O tak, jak najszybciej! Bo już czuję, jak szare komórki cofają mi się w rozwoju. 

- Shota - krew na jego twarzy zmieszała się ze słonymi łzami - byłeś mi bratem. Niosłeś ukojenie w chwilach bólu oraz strofowałeś w chwilach nadmiernych uniesień. Byłeś mą równowagą, gdy przypominałeś mi o brudzie tego świata. Twój spryt i mądrość przerastała nie tylko naszych wrogów, ale też i mnie samego. Cieszę się, że byłeś moim bratem. Bądź też bratem moich dzieci. Obdaruj ich swą wiedzą aby mogli ujrzeć swych wrogów i ich jadowitość. Nigdy nie zbaczaj ze ścieżki dobra, mój Shota. Demon również zapłakał. Wyciągnął ku niemu rękę jednak wiedział, że nie jest w stanie go dotknąć. Łzy opadały na jego skórę tworząc małe, połyskujące w świetle księżyca tarczki. Zniknął w gęstej trawie.
SERIO! CO TO JEST?! DLACZEGO JESZCZE RAZ?!
Ale to już było… oby nie wróciło więcej...

- Dość! - wszyscy spojrzeli przerażeni w miejsce, gdzie stał Otsutsuki. Tuż przed nim wyrósł niezauważony Hidan 
Z trawy wyrósł, kurwa. 
To co on? Roztocze? Że wyrósł, ale niewidoczny? Nani?!

- Mam dość tej przepychanki! Robię przysługę Świątyni Księżyca! To ma być boska istota? - zamachnął się kosą.
Tak. To Toneri: Jezus Chrystus, Odkupiciel dusz. 

- Zabłądziłeś demonie? - melodyjny głos wypełnił korytarz. Jego uderzenie zostało zablokowane dwoma skrzyżowanymi katanami, 
Uderzenie głosu zostało zablokowane? Are you sure about that?
Podmioty płaczą w kącie.

które dzierżyła drobna ciemnowłosa dziewczyna ubrana krótką, białą yukate.
Oto i ona? Maszyna Hyuuga?! 

Zdobiły ją czarne smoki. Otworzyła zwykle białe oczy (a na niezwykłe okazje ubierała niebieskie), na których w tym momencie pojawiła się cienka, ciemna kreska imitująca źrenice.
Dobrze, że imitująca. Bo już myślałam, że prawdziwa.
Nie śmiej się ze ślepców, Kapłanko. Poza tym to maszyna… Może cierpisz na jakąś maszynofobię? Dyskryminacja!

Mniejsze, słabsze demony zapłonęły czarnym ogniem - Przeproszę Jashina jak go spotkam. 
Dlaczego Hinata-maszyna wyznaje Jashina?! Co się dzieje w tym opku?!

Jednak muszę pomóc znaleźć Ci ścieżkę ukojenia Twojej duszy. Dobrze, Hidan-san?
Tyle gadania o tej ścieżce ukojenia duszy, a ja dalej nie wiem którędy droga. AŁtoreczko, daj odpowiedź! Ukoi i nasze zmordowane dusze.
Ja tam wolę, żeby aŁtoreczka nie dotykała niczego, co należy do mnie. Tak na wszelki wypadek…
 
- Nie Miyuki - przymknął oczy przez ból przeszywający jego gałki - Moim przeznaczeniem było odnalezienie Was - pogłaskał ją delikatnie po policzku - I znalazłem. Teraz wszystko w jego rękach. Znajdź go proszę..
- Nie rozumiem.. Kim jest on?
- Gdy go spotkasz będziesz wiedziała. On uratuje Świątynie Księżyca. W swoim czasie.. Odkupi nasze rany. Odkupiciel..
Mogłybyśmy to wyciąć, ale chcemy pokazać, za jakich debili aŁtoreczka ma swoich czytelników, skoro obawia się, że nie zapamiętają sceny z tego samego rozdziału. 

Widział już wszystkie postacie wyraźnie. Spojrzał w tafle wody.
Co? CO? To oni nie byli na dachu? A później (chyba) pod szkołą? Skąd tam woda? Toneri popuścił z wrażenia?!
Jako Jezus, Toneri ma zdolność teleportacji, pamiętaj!

Tym razem nie było tam tego mężczyzny.
No tak. Bo zazwyczaj w tafli wody jest jakiś mężczyzna. I podgląda małe dzieci. 
Wiesz, Toneri właśnie odkrył to, że w tafli wody jego twarz może się odbijać. Nie nabijaj się z niego. 

Tym razem widział w nim siebie.
Brawo, Toneri! Masz w nagrodę cukierka! Z arszenikiem. ^^
Wow. Wow. Naprawdę. Wow.

W bonusie notka odautorska: 
_____________________________
KONIEC (rozdziału drugiego oczywiście)!
Szkoda, że nie całości.
Eee tam! Nie miałybyśmy czego analizować. ^^

1. Mam nadzieję, że połapaliście się w tej przeplatance.
Nie. Nie połapaliśmy się. 
Jestem debilem i nadal używam widelca do jedzenia zupy. Dziękuję, aŁtorko, że pamiętałaś o takich zerach intelektualnych jak ja. 

2. Zero paringu obiecanego. Tak, wiem. Od nastepnego rozdziału będzie go dużo więcej. Musiałam zrobić wstęp.
Dzięki, że tłumaczysz mi, jak się tworzy fabułę i zarysowuje wątki. [Swoją drogą: zrobiłaś to źle.]
A ja to akurat nie mogę się doczekać romansu Pana z maszyną Hyugą. Pomyśl tylko, Inkwizytorze. Zakazana miłość między człowiekiem a automatem z bułkami. To musi być dobre!
A co z akcją uwolnić bułki?! I co jest bułką tej maszyny?!

3. O czym chcielibyście przeczytać? Może któreś opowiadanie mam dawać najczęściej? Może jakiś szocik z wybraną przez Was parką?
TONERI X MASZYNA HYUGA, BŁAGAM!
Ja jestem za TonerixBułkixMaszyna: najlepszy trójkąt.
 
4. Podobało się? Mam nadzieję, że tak!
:)
Uśmiech nienawiści musi wystarczyć za mój komentarz.
Obśmiałam się jak norka. Jak dla mnie może być. ^^




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacje

W naszych analizach posługujemy się tzw. prawem cytatu:

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.


Szablon autorstwa Sayuri7 ❌ Wykonany dla Bidna-Analizatornia ❌ Wspierany przez Blogger