Scena to miejsce, gdzie aktorzy wchodzą, nie?

A tak serio – czym jest?
W przypadku prozy: scena to fragment utworu, który stanowi pewną całość. W języku aŁtoreczek: to te fragmenty między gwiazdkami czy innymi chujamimujami.
Co to znaczy? Każda scena, która została oddzielona przez twórcę w jakiś sposób od całości, powinna stanowić integralną część utworu, ale równocześnie być odrębną całością.

Po co mnie to?
Każda scena powinna służyć tylko dwóm celom: rozwojowi postaci albo rozwojowi fabuły. Jeżeli masz, aŁtoreczko, pomysł na jakąś super-ultra-mega scenę, która nie służy żadnemu z tych punktów, wywal ją. Naprawdę. Przerywniki nie są potrzebne wartkiej historii.

Jak to ugryźć?
Łopatologicznie tłumacząc, scenę można porównać do opowieści znajomego. Kiedy ktoś opowiada historię, nie chcemy słyszeć o bzdurach, tylko o konkretach albo o elementach, które pozwolą nam wczuć się w przeżycia.

Tego nikt nie chciałby słuchać:

Kapłanko, nie uwierzysz! Dzisiaj, koło godziny dziesiątej trzydzieści wyszłam z domu. Jak zawsze przed wyjściem poszłam do łazienki, wysrałam się, umyłam ręce, potem zęby, potem zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. W międzyczasie zapomniałam o tym, że już myłam zęby (głupia ja – przed śniadaniem!), więc umyłam je jeszcze raz. No, a później się uczesałam, nałożyłam lekki makijaż pasujący do czarnej bluzki na naramkach i zielonych bojówek. Na koniec wsunęłam stopy w czerwone trampki i wyszłam.
Kiedy tak szłam, patrzyłam dookoła. Niezbyt jeszcze mocne promienie porannego, lipcowego słońca przedzierały się przez gąszcz budynków. Na szczęście! Bo wiesz, Kapłanko, jak ja nie znoszę słońca! Po chwili zrobiło się chłodniej, bo spadł lekki deszczyk. Idealnie!
W ogóle było miło: ptaszki śpiewały, ludzie dookoła się uśmiechali, no cudnie po prostu. W końcu weszłam do tramwaju. Usiadłam naprzeciw takiego przystojniaka, który też się do mnie uśmiechał!
Był wysoki, minimum metr dziewięćdziesiąt. Miał krótkie, blond włosy i takiego samego koloru lekki zarost. A oczy? Jego oczy były cudne – ni to niebieskie, ni szare. Naprawdę śliczne. Miał na sobie luźny, biały t-shirt i ciemne dżinsy. Nie zauważyłam, jakie nosił buty.
Tak chwilę patrzyliśmy na siebie z tajemniczymi uśmiechami, a potem wyszłam. Poszłam do sklepu. Kupiłam bułkę grahamkę, jakiś biały serek i mrożoną herbatę w butelce. Kiedy płaciłam, ekspedientka obsłużyła mnie bardzo profesjonalnie, ale na koniec zachichotała. Posłałam jej pełen oburzenia wzrok i wyszłam bez pożegnania.
Szłam wzdłuż ulicy, aż dotarłam do budynku, w którym mieści się siedziba mojej firmy. I spotkałam tam koleżankę, która powiedziała mi, że mam ptasie gówno na głowie.

Ta historia jest bardziej interesująca:

Kapłanko! Ale wstyd!
Wyobraź sobie, że wyszłam z domu, Wiesz, jak co dzień szłam do pracy, trochę padało – nic nadzwyczajnego. Ale po jakimś czasie zauważyłam, że ludzie dziwnie na mnie patrzyli i uśmiechali się pod nosem.
„Co to ma znaczyć?” pomyślałam sobie, ale szybko przyjechał tramwaj, więc wyleciało mi to z głowy. Dopiero kiedy zorientowałam się, że jakiś całkiem przystojny facet przypatrywał mi się, znowu poczułam się dziwnie. Wiesz, nie wyglądał, jakby był zainteresowany, raczej… rozbawiło go coś w moim wyglądzie? No dziwne, sama przyznasz.
W sklepie kasjerka też nie mogła powstrzymać chichotu. Trochę się wkurzyłam, wyszłam nawet bez pożegnania i modliłam się, żeby jak najszybciej wejść do firmy i zapytać Kasi… znasz Kasię, nie? No, więc chciałam spytać Kaśki, co było nie tak.
Cholera… ale wstyd. Wiesz, co mi Kaśka powiedziała? Że ptak mnie obsrał, a ja tak przez całe miasto przejechałam!

Proszę, aŁtoreczki, przyznajcie, że czujecie różnicę. W drugiej wersji skupiłam się na opowiadaniu spójnej historii (nie zwracałam uwagi na pierdoły, które i tak nie mają znaczenia), przeżyciach bohaterki, a narracja wyszła bardziej naturalnie. Tak też mają wyglądać sceny. które powinny skupiać się na rzeczach ważnych. W narracji trzecioosobowej personalnej i pierwszoosobowej należy skupiać się na tym, w jaki sposób bohaterowie reagują na otaczającą ich rzeczywistość, a nie na opisie samej rzeczywistości.

Uknuli spisek, zabili złego i zapanował pokój.
Pisałyśmy już, że ekspozycja zabija całą radość z czytania. Streszczenia mają ten sam skutek – zamiast dostać emocjonujące sceny (np. walki), otrzymujemy ochłapy informacji. I co? To wszystko?
Jako czytelnicy chcemy wczuć się w emocje bohatera, chcemy współuczestniczyć w przeżywaniu z postaciami akcji. Streszczenia w tym nie pomogą. Streszczenia tylko przeszkadzają i mówimy im stanowcze NIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacje

W naszych analizach posługujemy się tzw. prawem cytatu:

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.


Szablon autorstwa Sayuri7 ❌ Wykonany dla Bidna-Analizatornia ❌ Wspierany przez Blogger